Czy zastanawiałeś się, jakby wyglądało Twoje dorosłe życie, gdyby w szkole poza chemią, fizyką czy geografią obowiązywały zajęcia z psychologii? Na przykład z zasad budowania relacji. Niejednokrotnie zadaję sobie to pytanie w pracy. Najczęściej w pracy z parami, obserwując jak – mimo bliskiej więzi – kompletnie siebie nie rozumieją…

Zasady efektywnej komunikacji i budowania więzi międzyludzkich nigdy nie były wyszczególnione w programie szkolnym, a jeśli już to raczej były to zajęcia dodatkowe. Nic dziwnego, że nasze pokolenie świetnie obraca się w internecie, w kanałach społecznościowych, biegle komunikuje się w obcych językach, ale nie tak swobodnie operuje językiem własnych emocji i wyrażaniem swoich potrzeb.

Poniżej przedstawiam subiektywny wybór 5 najczęściej nieprzestrzeganych zasad w komunikacji międzyludzkiej: (Jeśli uważasz, że cos jeszcze warto dodać, zostaw komentarz pod postem!)

1. Mówię, co myślę, kiedy…

W terapii poznawczo-behawioralnej najważniejszą rolę przypisujemy postrzeganiu swoich myśli i emocji. Najczęściej dotyczy to sytuacji dla nas trudnych. O ile jednak łatwiej byłoby żyć, gdyby tę z pozoru banalną (a jednak tak trudną w praktyce) umiejętność rozwijać już od wczesnego dzieciństwa? Gdyby naszym nawykiem było przyglądanie się własnym reakcjom, zanim przypiszemy subiektywne interpretacje innym.

Wyrażanie uczuć dla ogromnej części naszego społeczeństwa (a różnimy się kulturowo w tej kwestii znacznie – kto dużo podróżuje, ten wie najlepiej jak bardzo) jest oznaką słabości. I choć osobiście nigdy takiego przekonania nie miałam, to zaskakująco sporo osób, z którymi pracuję, takowe posiada. Stanowi to czasem pewną trudność, bo nie każdy chce takie przekonanie zweryfikować. Niektórzy kurczowo trzymają się myśli, że tłumienie emocji wychodzi im na dobre.

Wyrażenie swoich uczuć, obaw czy potrzeb jest niezbędną drogą do rozwijania relacji z drugim człowiekiem

„Czuję się samotny, kiedy ciebie nie ma”

„Czuję się zalękniony, gdy na mnie krzyczysz”

„Czuję radość na myśl o wspólnych wakacjach”

Mówienie o swoich uczuciach pozwala drugiej osobie zrozumieć nasz stan emocjonalny. Otwieramy się na nią. Pokazujemy, że zależy nam na niej. Nie jest to postawa krytykująca ani ofensywna. Stawiamy siebie na równi z rozmówcą. Dajemy mu szansę odpowiedzi w ten sam sposób. Dajemy sobie szansę na porozumienie.

2. Mówię JA, zamiast TY

Jak się czujesz, słysząc: „Ty nic nie rozumiesz”, „Tobie się tylko tak wydaje”, „Mylisz się”?

Niektórzy rozmówcy mają taki szczególny dar rentgena w oczach. Z góry wiedzą, co czujesz, co myślisz i co wiesz. Problem w tym, że takie komunikaty bardziej blokują, niż zachęcają do rozmowy. Dlatego zdecydowanie lepiej zaczynać zdanie od JA. Przedstawiasz w ten sposób swoją perspektywę, bardziej dopytując czy rozmówca się z nami zgadza czy nie. W ten sposób unikniesz nieporozumień i mniej lub bardziej świadomego atakowania rozmówcy.

Czy nie lepiej zabrzmiałoby „Mam wrażenie, że się nie zrozumieliśmy”, „Mam inne spojrzenie na tę sprawę” albo „Uważam inaczej”?

Co ciekawe, istnieją osoby stosujące jeszcze inną, dość irytującą formę, MY. Przychodzi mi na myśl pewien celebryta, umoralniający innych stwierdzeniami „My Polacy nie lubimy…”. Manipulacja czy niska samoświadomość? 😉

3. Spostrzegam ZACHOWANIE – nie oceniam OSOBY

Mówiąc „Jesteś niecierpliwa” oceniasz osobę. Przyklejasz jej łatkę. Takie łatki są niewygodne. Trudno się od nich uwolnić. Zamiast oceny warto stosować spostrzeżenia, zamiast osoby – zachowania. „Widzę, że oczekiwanie na wyniki egzaminów powoduje w tobie sporo napięcia” będzie bardziej wiarygodne i mniej oceniające.

Kiedyś pewien rodzic niecierpliwił się zachowaniem syna przy odrabianiu lekcji. Twierdził, że jego syn jest głupi. Dość odkrywcze okazało się pokazanie mu, że jego syn jedynie nie rozumie matematyki…

4. Mówię o FAKTACH, unikam INTERPRETACJI

Ta zasada łamana jest dość powszechnie. Nic dziwnego, że odróżnienie faktu od interpretacji przysparza wielu osobom trudności. Jednak i to okazuje się kwestią praktyki. Fakt to to, co widoczne i obiektywne. Interpretacja zawiera pewną wartość, jaką nadajemy sytuacji.

Interpretacją będzie zwrot: Był dla mnie złośliwy, a faktem: Mówił przykre rzeczy na temat mojego wyglądu.

Faktem będzie, że kilkanaście razy zapytała mnie czy podoba mi się tamta dziewczyna, a interpretacją, że była zazdrosna.

O ile fakt dla osoby postronnej jest zawsze taki sam, o tyle interpretacje tego samego zachowania mogą się od siebie znacząco różnić. Osoba, o której mowa w przykłądzie powyżej, mogłaby przecież stwierdzić: Nie byłam zazdrosna, kokietowałam cię… i tak zaczyna się spór o rację.

Interpretacje bywają ryzykowną formą komunikacji, jeśli kogoś dobrze nie znamy, jeśli dotyczą spraw drażliwych lub jeśli znacząco odbiegają od faktów. Dlatego i na tę kwestię warto zwrócić uwagę w pracy nad polepszeniem swojej komunikacji z ludźmi.

5. Unikam generalizacji

Ostatnia zasada dotyczy unikania generalizacji, a więc zwrotów zawsze, nigdy, wszyscy albo nikt.

Zawsze się spóźniasz i nigdy nie jesteś gotowa na czas – jakie uczucia rodzą takie stwierdzenia?

To szybka droga do zablokowania naszego rozmówcy, zirytowania go nieprawdziwym zarzutem. Nawet, jeśli dane zachowanie zdarza się często, to z reguły zdarzają się wyjątki. Jeśli mowa a czyjejś wadzie, z której osoba zdaje sobie sprawę, to prawie pewne, że próbowała juz cos z tym zrobić. Taki zwrot to podwójny cios. Zanim zatem po raz kolejny będziesz chciał użyć generalizacji, pomyśl czy faktycznie jest ona trafna i co ma na celu wnieść do rozmowy?

Kiedyś zdarzyło mi się spotkać z opinią, że zwrot „Przykro mi, że trudno nam się dogadać. Chciałabym lepiej cię zrozumieć” jest przejawem egocentryzmu. Uświadomiło mi to, jak wiele osób ma trudność z wyrażaniem swoich potrzeb i emocji, jak trudno jest w dorosłym życiu rozwijać samoświadomość. Nie ma lepszej formy wyjścia z konfliktu, niż przedstawienie swoich emocji i tego, jak odbieramy zaistniałe fakty. Jeśli nie rozumiemy się, jeśli przypisujemy sobie wrogie intencje, powstaje przepaść. Otwarcie się i szczerość są szansą na zbudowanie pomostu. Nawet jeśli znajdą się tacy, dla których bezpośrednia forma rozmowy wyda się dziwna.