Na terapię zgłasza się kobieta ze stanami depresyjnymi. Jest świeżo po rozstaniu z partnerem. Był to jej kolejny trudny związek, zakończony podobnie burzliwie jak poprzednie: „Za każdym razem zachowuję się tak, że później tego żałuję, a nasze kłótnie koniec końców przypominają wojny toczone przez moich rodziców, aż do ich rozwodu”. Afekty, nieporozumienia, schematyczne reakcje… brzmi znajomo?

Dlaczego z kimś czujemy się swobodnie, a w towarzystwie kogoś innego tracimy poczucie pewności siebie? Skąd sprzeczki mimo chęci porozumienia? Jak rozmawiać, aby się dogadać i dlaczego z niektórymi jest to łatwe, podczas gdy z innym wydaje się to zupełnie niemożliwe? Reakcje, z jakimi nie radziła sobie wspomniana powyżej pacjentka, są całkiem logiczne z pewnej perspektywy…

KONCEPCJA TRZECH SKRYPTÓW

W połowie ubiegłego stulecia psychiatra Eric Berne opracował ciekawą koncepcję relacji międzyludzkich, wg której każdy z nas posiada 3 schematy reagowania na zachowanie otoczenia. W zależności od sytuacji automatycznie włącza się zawsze jeden z nich. Teorię tę, obecnie szeroko wykorzystywaną w praktyce psychoterapeutycznej, nazywamy analizą transakcyjną.

Każdy z nas, już od pierwszych tygodni życia, uczy się wychwytywania związków przyczynowo-skutkowych: pod wpływem wychowania, obserwując zachowania osób w otoczeniu, wchodząc w interakcje z innymi. Wszystkie te drobne doświadczenia kształtują pewnego rodzaju skrypt, którym nieświadomie kierujemy się w późniejszym życiu. Przyjrzenie się im, może pomóc w zmianie automatycznych, niekorzystnych nawyków na bardziej świadome i dojrzałe.

Berne wyodrębnił takie trzy schematy reagowania. Określił je jako stany ego, symbolicznie różnicując je na: Dziecko, Dorosłego i Rodzica.

DZIECKO

Stan wyrażający odczuwanie i zachowania bliskie temu, jak reagowaliśmy we wczesnym dzieciństwie. Dziecko, podobnie jak freudowskie Id, ukierunkowane jest na zaspokajanie własnych potrzeb. Pozbawione wpływu rodzicielskich ograniczeń, kieruje się zasadą: Chcę! i w swobodny sposób wyraża swoje emocje. Dziecko jest radosne, spontaniczne, beztroskie, ciekawe świata, twórcze, ale też łatwo się złości, nie kontroluje emocji, obraża się, bywa zalęknionie, bezradne i zależne. Dodatkowo możemy wyróżnić postawy:

DZIECKA SPONTANICZNEGO, które jest radosne, ciekawe świata, pragnie zabawy i kontaktu z innymi.

DZIECKA ULEGŁEGO, które jest posłuszne, zalęknione, boi się odrzucenia. Postawa ta rozwija się pod wpływem kar, braku akceptacji, obwiniania, niekiedy w odpowiedzi na przemoc w rodzinie.

DZIECKA ZBUNTOWANEGO, które jest roszczeniowe, rozzłoszczone, obrażone.

RODZIC

Stan, który w znacznym stopniu odzwierciedla zachowania naszych rodziców. Kierują nim normy, powinności i wartości moralne – pod tym względem przypomina freudowskie Superego. Rozwija się u dziecka w ciągu pierwszych 5 lat życia pod wpływem pojawienia się kontroli rodzicielskiej, nakazów, zakazów i kar. Nasz Rodzic ujawnia się, gdy krytykujemy, nakazujemy, strofujemy, troszczymy się, opiekujemy. I tu również rozróżniamy dodatkowe postawy:

RODZICA OPIEKUŃCZEGO, który jest bezkrytyczny, wspiera, zapewnia poczucie bezpieczeństwa, buduje poczucie własnej wartości u dziecka.

RODZICA KRYTYCZNEGO, który karze, odrzuca, kocha warunkowo. Używa generalizacji i obwinia: zawsze, wszyscy, nigdy, trzeba było, nie powinieneś, ty zawsze, itp. Rodzic krytyczny najczęściej rozwija dziecko uległe.

DOROSŁY

Stan, który równoważy potrzeby Dziecka z zasadami Rodzica. Przybliżony freudowskiemu Ego Dorosły jest niezależny, autonomiczny, spontaniczny, szczerze wyraża swoje uczucia i ma swoją własną intymną przestrzeń. Dorosły nie kieruje się emocjami, jak robi to Dziecko czy normami, jak to robi Rodzic, ale logiką – weryfikuje swoje przekonania, potrafi wyjść poza własną perspektywę. To ten skrypt najlepiej rozwiązuje problemy, podobnie jak nieporozumienia w relacjach z innymi. W rozmowie dwojga Dorosłych, różnice zdań są traktowane jako coś normalnego, a konflikty rozwiązuje się bazując na faktach, nie na emocjach.

TYLE Z TEORII, TYMCZASEM W PRAKTYCE…

Aby najlepiej porozumiewać się z innymi, warto dążyć do komunikacji na tym samym poziomie. Nierówna komunikacja prowadzi do nieporozumień. Jednak z praktyki psychologicznej mogę śmiało stwierdzić, że Dorosły – tak bardzo potrzebny w sytuacji konfliktów – przeważnie odzywa się najrzadziej 😉 ustępując miejsca albo Dziecku, albo Rodzicowi. Dzieje się tak dlatego, że bardzo łatwo dostosowujemy się do poziomu rozmówcy, czyli jeśli ktoś zwraca się do nas z pozycji krytycznego rodzica, to automatycznie my zajmujemy pozycję uległego bądź zbuntowanego dziecka. Np. ktoś rzuca nam oschły rozkaz, a my reagujemy: A właśnie, że nie będę! Spotykając wścibskiego sąsiada, próbującego wyciągnąć od nas prywatne informacje, większość z nas automatycznie powie więcej, niż by chciało. A jeśli ten sam sąsiad zacznie nas o coś obwiniać, odruchowo zaczynamy się tłumaczyć. Kiedy na krytykę reagujemy zawstydzeniem lub złością to odzywa się stan Dziecka. Mniej więcej tak to działa.

Stan Rodzica pojawia się zawsze wtedy, gdy kogoś krytykujemy, kontrolujemy, wydajemy dyrektywy, nakazujemy, zakazujemy czy stosujemy generalizacje. Są osoby, które często zaczynają zdanie odTrzeba, Tak się ni robi, itp. W takiej sytuacji przeważa Rodzic, a brak jest Dorosłego, który wie, że to on sam podejmuje decyzje – mówi: jutro idę do pracy, a nie muszę iść do pracy. Kiedy stan Rodzica dominuje, jesteśmy sztywni, przesadnie kontrolujący, kierujemy się tym, co wypada, trudno się nam odprężyć, być spontanicznymi, o wygłupach nie mówiąc. Osoby z przewagą Rodzica w dzieciństwie często były obciążane dużą odpowiedzialnością, wprowadzane w świat problemów dorosłych, karane za beztroskę, musiały sprawować opiekę nad osobą chorą czy rodzeństwem. Nierzadko pracuję z osobami, których rodzice wychodzili z pozycji dziecka, wikłając dzieci w pozycję rodzica. Np. żaląc się dzieciom na problemy finansowe, okazując bezradność, wymuszając na dziecku wzięcie odpowiedzialności za własne błędne decyzje. Taki układ trwa latami, a dorosłe osoby przychodzą na terapię, bo czują się obciążone ogromem odpowiedzialności, jaką ciągną za soba niczym długi ogon przez całe swoje życie. Na konsultację przyszła do mnie gimnazjalistka, borykająca się z depresją, za zupełnie oczywiste uważała pocieszanie matki po notorycznych zdradach ojca, których szczegóły były jej bardzo dobrze znane. Konsekwencje takich schematów w rodzinie są dla dzieci bardzo destrukcyjne i dają wątpliwej jakości wzór na przyszłość.

Tymczasem stan Dziecka jest nieodłącznym elementem życia w każdym wieku – to ta część odpowiada za dobrą zabawę, swobodę, kreatywność, fascynację otaczającym światem czy udane pożycie seksualne. Zachecając osobę w depresji czy przy chronicznym stresie do szukania pasji i rozwijania zainteresowań, wzmacniamy bądź odkrywamy w niej właśnie taką radosną i swobodną dziecięcą przestrzeń.

Zdarzają się oczywiście osoby, u których przeważa stan Dziecka. Przejawia się to brakiem wytrwałości, niekonsekwencją, trudnościami w dążeniu do wyznaczonego celu czy problemami z kontrolą emocjonalną. Osoby te często przekładają odpoczynek nad pracę (np. znane podejście zarobić, ale się nie narobić), łatwiej poddają się w walce o związek, mają trudność w budowaniu autorytetu u dziecka. Bardzo ważna jest zatem równowaga i Dziecka, i Rodzica, czyli zdrowy Dorosły.

Każdy z nas bowiem potrzebuje wszystkich 3 stanów, bo – jak to podkreśla sam Berne – żadna reakcja nie jest ani dobra, ani zła. Każda w danym momencie ma jakieś znaczenie dla organizmu. Grunt to dążyć komplementarnej i adekwatnej reakcji.

DLACZEGO POWTARZAMY SCHEMATY NASZYCH RODZICÓW?

Wymagający, bezwzględny albo krytyczny rodzic uczy podobnej perspektywy, dlatego w dorosłym życiu mimowolnie powtarzamy jego zachowanie. Krytyczny rodzic przyzwyczaja do krytycyzmu, zatem czy chcemy czy nie, automatycznie zauważamy negatywne strony wszystkiego, co nas otacza. Podobny mechanizm zadziałał w przypadku naszej pacjentki ze wstępu do artykułu – automatycznie i nieświadomie powielała schemat, w którym wyrosła. Podobnie reaguje wiele osób, które decydują się na terapię – kochają, mają dobre intencje, chcą porozumienia, ale nieświadomie wchodzą na niekomplementarną komunikację.

Przykładowo mąż, który jako dziecko doświadczał dużej kontroli rodzicielskiej, może zareagować z pozycji Dziecka na zupełnie neutralne pytanie żony, interpretuje je bowiem zgodnie ze swoim schematem. Kiedy ona pyta z zainteresowaniem: Czy przeglądałeś dziś jakieś ciekawe oferty pracy? On odpowiada: Nie poganiaj mnie! Wiem, że powinienem szukać pracy, ale nie miałem dziś czasu! Ona pyta z pozycji Dorosłego, on odpowiada z pozycji Zbuntowanego Dziecka – jest spięcie. W tej sytuacji Mąż zinterpretował tę wypowiedź jako próbę kontroli, której doświadczał jako dziecko – taki skrypt się włączył w sytuacji stresu, jaki towarzyszył mu w związku z brakiem pracy.

Szerzej na temat niekomplementarnych relacji Berne odnosi się w swojej publikacji W co grają ludzie. Zainteresowanych odsyłam do tej ciekawej lektury.

I CO DALEJ…?

Znajomość koncepcji Berne’a rozwija samoświadomość i zwyczajnie ułatwia rozmowę. Dążąc do relacji komplementarnej i komunikacji z pozycji Dorosłego mamy większą szansę na porozumienie, nawet z trudnym rozmówcą. Terapią w znaczącym stopniu czerpiącą z tego podejścia jest Terapia Schematu, która pokazuje zależności i mechanizmy, jakie kierują naszymi zachowaniami. Ułatwia to nie tylko komunikację z innymi, ale wzmacnia autonomiczność i podejmowanie dojrzałych decyzji, bez wpływu przekonań osób, które miały wpływ na nasze wychowanie. Warto zacząć od obserwacji siebie – z jakiego poziomu się najczęściej komunikujemy, z jakimi osobami? W jakich sytuacjach pojawia się najczęściej skrypt Dziecko, a kiedy skrypt Rodzic? I czy dominującą postacią najczęściej jest… Dorosły? 😉

 

Paula Stolorz